środa, 23 stycznia 2019

Paczka chmielu: Trzech Kumpli, Ale Browar, Deer Bear

Jakoś tak na koniec roku zatęskniłem za chmielem w piwie. Ostatnio niewiele (jak na siebie) piwa piłem, a większość to ciemne leżaki z piwniczki.

Na pierwszy ogień poszła PIA, New Zealand Session IPA z Browaru Trzech Kumpli.

Piwo bardzo jasne, słomkowo-żółte, idealnie mętne. Piana niezbyt obfita, bielusieńka. Szybko się dziurawi.
Pierwsze niuchnięcie delikatnie rzecz ujmując nie wykopuje z kapci, głównie słód i bardzo subtelna neutralna siareczka. Po chwili spod spodu wychodzi bardzo ładna nuta cytrusa, ale ewidentnie piwo musi się trochę ogrzać bo póki co nie pachnie. Pojawiają się bardzo fajne nuty zielonego melona (nie pamiętam jaki to gatunek), niestety, ta siareczka nie jest tak neutralna jak mi się wydawało. Mówiąc wprost: jajem daje, i to takim z poprzedniej wielkanocy. Niestety, na przekór wiedzy i logice przykry siarczany zapach nie ustępuje, zmienia się trochę w koci mocz, natomiast na pewno nie jest to piwo które chętnie bym wąchał.
Pierwszy łyk i od razu zwraca uwagę jak bardzo gładkie jest to piwo. Delikatna gorycz, bardzo umiarkowana goryczka. Delikatne owocowe nuty na bardzo delikatnym słodowym podkładzie, bardzo mi się ta baza podoba, kojarzy mi się z delikatnymi, puchatymi ciastami jak np olejowiec. Delikatne, dosyć słodkie nuty cytrusów, troszkę melona, bardzo subtelny posmak banana, na pewno nie takiego jak w hefeweizenie, raczej ułamek takich słodkich, suszonych czipsów bananowych. do tego delikatnie ziemisty posmak.
Ech. Trochę falstart, bo ewidentnie wadliwy aromat piwa. Delikatny, przyjemny smak, gładziutkie ciało, także pijalność lvl 1000 o ile się go nie wącha. Szkoda, bo słyszałem świetne opinie o tym piwie.

wtorek, 22 maja 2018

Panelik: Tree House- Green, Founders- CBS, Stigbergets- West Coast, Emelisse- White Label + Koval, Dalmore 15

Przemknęliśmy ostatnio z Marcinem ( SmakoszPiwa ) przez kilka fajnych piwek, więc pokrótce je tutaj napomknę (jakoś tak się złożyło że obaj ostatnio mamy kryzys twórczy jeśli o pisanie o piwie chodzi :) )
Na rozgrzewkę przepłukałem usta Kwasem Gamma od Pinty- słaba malina, lekki kwasek, mam wrażenie że to cień zeszłorocznych warek. Na drugą połowę rozgrzewki poszły Dwa Smoki od Pracowni Piwa (jak już PP jest gdzieś w Krakowie na kranie to trzeba wziąć bo to święto ostatnio). Wyraźnie goryczkowe, mocno cytrusowe, dużo pomarańczy i jeszcze więcej skórki pomarańczy. Niezłe, chociaż nie taka bomba jak poprzednia warka.

Green- New England IPA- Tree House

Tree House to jeden z tych browarów z Nowej Anglii (obok Trilium, The Alchemist i Hill Farmstead) dzięki którym zawdzięczamy obecny boom na "NEIPA". Ich piwa to absolutna topka APA, IPA i IIPA na ratebeerze, beeradvocate i innych tego typu portalach.

Green prezentuje się jak na styl wzorcowo- idealnie wprost mętne, soczyście pomarańczowe piwo, umiarkowana, zwiewna biała piana.
Aromat to ananasowa petarda, podkreślona delikatnym niuchem nafty. Następnie pojawiają się lekkie zielone nuty, skórka limonki, lekka trawiastość. I z każdą chwilą coraz więcej mango, brzoskwiń i tego typu owoców.
W smaku delikatnie słodkie, delikatna goryczka i potężna dawka owoców, z ananasem na czele, mango i trawiastymi posmakami nieco z tyłu.
Bardzo gładkie i świetnie pijalne piwo.

czwartek, 17 maja 2018

Browar Absztyfikant- Imperial Stout z ziarnami kakaowca i tonki

Browar Absztyfikant- Imperial Stout z ziarnami kakaowca i tonki
24BLG 9,5% abv

Dawno nie pisałem fizycznie na blogu, raczej na facebooku, ale to co się tutaj odwaliło muszę zachować jakoś na dłużej w moim pamiętniczku niszczenia wątroby. RIS z browaru Absztyfikant. Miazga totalna.

Nalewa się to jak olej silnikowy, gęsty, czarny, tworzy piękną, obfitą i zbitą pianę, brązową. Piana redukuje sobie do kołderki w dosyć powolnym tempie, zostawiając piękne zacieki na szkle i łatwiutko się odbudowuje. Śliczne.

Aromat wykurwia z papci pozostawiając dziurę w suficie po wąchającym. Totalny gwałt na nosie najpierw przeprowadza tonka, która bombarduje nas kosmiczną ilością słodkich sygnałów w stylu wanilii, kokosa, marcepanu czy słodkiego kremu śmietankowego; jak tylko przestaje się na chwilę znęcać z kopa poprawia kakao. Całość pachnie niesamowicie słodko, deserowo, torty czekoladowe poprzekładane marcepanowo- waniliowym kremem z wiórkami kokosa, nawet jakaś szczypta cynamonu jakby w tle. Przypomina mi to mega Red Hetmana (kooperacja Pracowni Piwa z Amagerem gdzie podobnie niemalże nieznośnie słodki aromat dała trawa cytrynowa). Deserowa poezja. Pachnie to równie niewiarygodnie jak RISy z Omnipollo, i to bez tej sztuczności aromatów. WOW.

W smaku jest słodycz, jest goryczka, obie w formie czekolady- najpierw słodka mleczna czekolada, szybko podkreślona wanilią i marcepanem, lekka nuta jakby cynamonu i gładkie przejście w gorzką, deserową czekoladę, kakao, ciemne ciasto czekoladowe. Deser.

Piwo pełne, gładkie, nisko wysycone, alkohol ukryty perfekcyjnie, posmak długi i prowokujący ślinianki do wytężonej pracy.

Overall: Piękna sprawa. Piękne piwo. Przepyszne. Absolutny top jeśli chodzi o polskie RISy, zwłaszcza te w słodkim wydaniu, chyba tylko Mr Hard's Rocks Milk po roku leżakowania i Samiec Alfa BBA bth 1 mogłyby się równać. Absolutnie światowa klasa piwa. Aromat rozpierdziela jak w Omnipollo, ale podąża za tym fantastyczny smak. Tonka i ziarna kakaowca zrobiły ogromną robotę. Cudeńko! Chcę wersję Bourbon BA, chcę wersję Rum BA, a przede wszystkim chcę więcej butelek! Brawo dla browaru za stworzenie tak przepysznego potwora!

czwartek, 29 marca 2018

Browar Fortuna- Miłosław warzy śmiało- Weizenbock z cascarą.

Uwaga, poniższy wpis będzie niecenzuralny i obrzydliwie szczery, ale blog jest 18+ tak czy siak bo alkohol więc w dupie to mam.
Pan Marcin Ostajewski (mam nadzieję że mnie do sądu nie poda za ujawnianie danych osobowych ale i tak se każdy może znaleźć w internetach o kogo chodzi) jest doskonałym przykładem co może się stać jeśli odpowiednią chociaż nieodpowiedzialną osobę damy na odpowiednie stanowisko.
Na przykład wprowadzi duży browar regionalny into krafty. Cuda panie. Do tego pokonał raka, ma koty, bawi się w Omnipollo (na szczęście trochę dalej od kadzi póki co, chodzi mi o kooperację z Deer Beerem) i prawdopodobnie nie zlasował mu się jeszcze mózg od dennego poziomu humoru Jepiwki Premium. Jak tak dalej pójdzie to po trzech dniach wyjdzie z grobu i zmieni wodę w piwo...

No i przy okazji zrobił z browarem regionalnym to co zawsze chciałem żeby zrobił jakiś browar kraftowy. Pojechali z koźlakiem jak ursus po koleinach.
No dobra, na razie tylko weizenbock, także to tak jakby się spuszczać nad tym że Polacy awansowali na euro jak byli gospodarzami, ale zawsze to na euro zagrali. Wiem, chujowe porównanie, nie mam lepszego.

Wracając do tematu, znaczy piwa. Dowalili do wspomnianego wyżej Weizenbocka cascarę i kawę. Zajebiście. Od razu, jako fachowiec sprzed komputera wytłumaczę co można było zrobić lepiej: kawa to jakaś przepalona lura, nieporozumienie, nie wiem co to ma być, w dzisiejszych czasach się bierze jasno paloną kawę wysraną przez koczkodana, tuloną do piersi przez azjatki i parzy się ją rękami mistrza alternatywnego parzenia kawy metodą tak alternatywną i tak wyciągniętą z jakiegoś zadupia na borneo jak się tylko da. Aeropress już passe jakby co.
I oczywiście mogli dać double barrel age, a najlepiej to jeszcze kawę barrel age też. I kalosza barrel age. To tak na przyszłość.
A na poważnie- z jasnopaloną kawą z aeropressu, taką w pizdiec owocową, full brzoskwiń itp, i wyleżakowane w beczce po białym winie... Oj byłby sztos na miarę Tap X. Już tą ambrozję czuję.

Dobra, teraz część dla ludzi zainteresowanych z jakiegoś powodu jak to smakuje. Tych leniwych. Tym mniej leniwym polecam kupić i spróbować, a recenzję dla nich skrócę do "dobre".
Zdjęcie użytkownika Michał Mamica.
Browar Fortuna- Miłosław warzy śmiało- Weizenbock z cascarą.

Mamy zatem do czynienia tutaj z piwem mętnym o barwie bardzo ciemnego bursztynu, i pianie jakże obfitej spowodowanej laniem spod sufitu.

Aromat nietuzinkowy, zawierający wszystko co obiecuje etykieta (poza kaloszem)- przede wszystkim mocno palona kawa, taka klasyczna lura de lur, chociaż nie bardzo mocno zaparzona, nie dominuje całego zapachu. Mamy wyraźne nutki goździka, przypieczone ciasto (biszkopt tudzież olejowiec), następnie trochę nut cascary (te łupinki kawowe kojarzą mi się w zapachu z suszonymi owocami wiśni, śliwek, żurawiny) i na końcu gdzieś słodsze estry owocowe- można nawet śmiało założyć że banan.

W smaku początek należy do klasycznego weizenbocka, mamy słodkie i leciutko kwaskowe piwo, biszkopty i chlebek płynnie przechodzą w przejrzałego banana ze sporą ilością goździków, następnie nadchodzi posmak wiśni i suszonych jabłek (cascara) oraz przyjemna dawka kawy z niewielką ilością goryczki na finishu.

Ciało umiarkowanie pełne, dosyć wysoko wysycone. Klasyka weizenbocków.

Cóż mogę powiedzieć na koniec, piwo wyszło bardzo ciekawe i mi konkretnie smakuje. Piłbym więcej. Przypuszczam że zawiera sporo kofeiny (nogi mi zaczynają same chodzić pod biurkiem). Marcin, teraz się już nie wykręcisz. #MirabelkaDBA #Wrzućkalosza #Marcinmusisz

środa, 21 marca 2018

Browar Perun- Bock, BIPA, Lager

Do tego wpisu niejako zainspirował mnie piwowar browaru Perun, pozdrawiam serdecznie. A raczej kilka facebookowych dyskusji na temat tego dlaczego niektóre piwa się nie sprzedają. Najpierw chodziło bodajże o Black IPA oraz przy okazji dyskusja zahaczyła o stouty; ostatnio znowu temat zszedł na koźlaki oraz bittery.

Cóż, Black IPA przeżywało w Polsce swój rozkwit z dwa lata temu, kiedy co chwila ukazywała się jakaś nowa Black IPA. Niestety, mit czarnego piwa które smakuje i pachnie jak jasne mam wrażenie upadł, i pomimo że pozostały na rynku ze dwie pozycje do których wracam namiętnie jak do dawnej kochanki (blackcyl z browaru Trzech Kumpli oraz black bicz z browaru Solipiwko- o ile ta druga pozycja w ogóle jest dostępna), to faktycznie ostatnimi czasy niewiele tego typu piw było widocznych na rynku, może poza świetnym czarnym american ale od Rockmilla. Czemu? Cóż, większość piw albo było raczej american stoutem niż black IPA, albo połączenie popiołu, żywicy oraz cytrusowego albedo bez żadnego balansu totalnie psuło przyjemność z picia.

czwartek, 15 marca 2018

Browar Golem- Double Dybuk Laphroaig BA (Imperial Rye Porter 10%abv)

Browar Golem- Double Dybuk Laphroaig BA (Imperial Rye Porter 10%abv)




Czarne piwo z gęstą, beżową pianką. 

Ojoj :) Aromat to beczka po Laphroaig pełną gębą, tona mocnego torfu, szpitala, jodyny, palonych bandaży, świeżego asfaltu i przypalonych kabli, a to okraszone dobrą gorzką czekoladą, idealne połączenie. Pod spodem bardzo delikatne i słodkie nuty, aksamitnej mlecznej czekolady i słodziutkich czerwonych owoców w alkoholu.

Piwo zdecydowanie dla fanów whisky z Islay, torfu, płynnego asfaltu i nafty. Mniam!



W smaku bardzo delikatna kwaśność i dyskretna ostra nuta żyta, niewielka słodycz z lekkim posmakiem mlecznej czekolady, minimalna wisienka a potem zaznaczona goryczka i intensywny torf połączony z gorzką czekoladą. Łączyliście kiedyś whisky z Islay z czekoladą 80+% kakao? Idealnie tak smakuje finish.

Gęste, pełne ciało, z minimalnym tylko wysyceniem i pięknie ukrytym alkoholem. Długi finish, piwo oczywiście do sączenia.

Cóż, piwo idealnie skrojone, oferuje wszystko co widnieje na etykiecie- mamy tutaj intensywny, ciężki, świetnie skrojony imperialny porter, z wyczuwalnym wpływem żyta- zwłaszcza jeśli chodzi o gęste ciało- oraz potwornie intensywną beczkę po laphroaig. 

poniedziałek, 26 lutego 2018

Browar Zakładowy- Ciężki Załadunek (Double IPA)


Zdjęcie użytkownika Kolejny Blog o Piwie.Browar Zakładowy- Ciężki Załadunek (Double IPA)
Bursztynowe, lekko zmętnione piwo, z niewielką białą pianą, która jednak ślicznie się odbudowuje po zamieszaniu piwem, i ładnie znaczy szkło.
Aromat: no poezja. Ślicznie, świeżo, owocowo, tropikalnie. Kiedy piwo jest dosyć mocno zimne, mamy połączenie cytrusów z żywiczno-słodkim zapachem świeżo przekrojonego mango; rześki, ostry niemal zapach. Po ogrzaniu robi się bardziej słodko, jest dużo mango, pomarańczy, trochę brzoskwiń, trochę białych owoców, jakiś leciutki melon, delikatne wrażenie nalewki czy syropu na owocach tropikalnych, minimalna landrynka, takie muśnięcie cukru... Damn, wzorcowo pachnąca double IPA. Dawno nie piłem tak cudownie pachnącego chmielem podwójnego IPA, zwłaszcza polskiej produkcji.